W ostatnich dniach w mediach tzw. głównego nurtu trwa dyskusja na temat zagrożenia powodziowego w Płocku, lodołamania na zbiorniku Włocławskim i przyczyn zjawisk powodziowych na Wiśle

www.portalsamorzadowy.pl/wydarzenia-lokalne/nadchodzi-duza-odwilz-prezydent-plocka-jest-powazne-zagrozenie-powodziowe,257142.html

Tymczasem w przekazie medialnym zupełnie nie przebija się oczywista prawda, że to zbudowanie stopnia i zbiornika Włocławek zwielokrotniło częstotliwość powodzi zatorowych i obecnie jest to najbardziej zagrożony zatorami lodowymi odcinek Wisły, a jedynym sposobem eliminacji zagrożenia jest likwidacja piętrzenia.
Przekaz medialny mówiący, że za zagrożenie powodziowe w Płocku odpowiada brak pogłębiania Wisły jest prawdziwy, tyle, że przemilcza prawdziwą przyczynę konieczności tego pogłębiania.
Tymczasem, jak mówią specjaliści, podczas lat „wilgotnych” dolna Wisła transportuje ponad 5 mln ton piasku i żwiru. Większość tego wleczonego przez nurt materiału zatrzymywana jest przez zbiornik, natomiast poniżej zapory występuje jego znaczny deficyt powodując zagrożenie dla stabilności tamy. W okolicy Płocka odkłada się piasek, który mimo znacznej eksploatacji na cele budowlane (ponad milion ton rocznie), wypłyca koryto. Stąd szeroko rozlana i płytka Wisła, spowolniony nurt i zjawiska lodowe związane z każdym okresem mrozowym i zatorami lodowymi, a w ich następstwie powodziami, których nie znano przed wybudowanie tamy.
Jedynym trwałym rozwiązaniem tego problemu jest rozbiórka tamy (przy zachowaniu przeprawy mostowej). Alternatywą mogłoby być coroczne przewożenie z Płocka do Włocławka (poniżej tamy) około 200 tys. m3 urobku, jednak koszty ekonomiczne i energetyczne tego przedsięwzięcia, przy ich rzetelnym policzeniu, mogłyby przewyższyć zyski z produkcji prądu przez stopień, która, co warto przypomnieć, odpowiada wielkości uzyskiwanej przez kilkadziesiąt turbin wiatrowych.
Najwyższy czas zamiast o dalszej kaskadyzacji Wisły zacząć głośno mówić i pisać o rozbiórce tamy i poważnie rozważyć taki scenariusz.