W Ministerstwie Środowiska powstał projekt rozporządzenia o zmianie rozporządzenia o ochronie gatunkowej zwierząt, w myśl którego bóbr - będący w Polsce pod ochroną częściową - miałby zostać wpisany na listę "gatunków które mogą być pozyskiwane". Przewidywane sposoby pozyskwiania to "odstrzał z broni myśliwskiej i chwytanie w pułapki źywołowne [a następnie zabijanie]". Autorzy rozporządzenia mają nadzieję, że "spowoduje to wzrost zainteresowania gospodarczym wykorzystaniem bobra", ale także że "ułatwi redukcję jego populacji".
"Pozyskwianie" to z ustawowej definicji eksploatacja do celów gospodarczych. Nie wiadomo, jakie gospodarcze pożytki z bobra Minister ma na myśli. Jak wiadomo, dawniej bobry jadano: "Mięso z bobrów też było poszukiwane, zwłaszcza w średniowiecznych klasztorach i na dworach magnackich, gdzie trzeba było zachować liczne posty. Niektórzy sądzą, iż traktowano wówczas bobra jak rybę, gdyż ogon pokryty nibyłuską pozwalał ówczesnym ludziom zaliczyć to zwierzę do ryb, a to czyniło z niego danie postne". Co prawda, "Dziś wiemy, że mięso bobra nie jest zdrowe, ponieważ zawiera bardzo dużo cholesterolu".
[Cytaty pochodzą ze strony Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego: www.modr.mazowsze.pl/porady-dla-rolnikow/tpr-inne/248-jak-sobie-radzic-z-bobrami.html]
W rzeczywistości Minister tym rozporządzeniem chce okpić ustawę tak, jak średniowieczni mnisi Pana Boga. Nazwanie zabijania bobrów ich "pozyskiwaniem" sprawi, że można będzie na nie zezwalać bez konieczności wykazywania braku rozwiązań alternatywnych i bez poszukwiania przesłanek, które takie zabijanie miałyby uzasadnić.
Minister w piątki chce jeść bobry?
- Szczegóły
- Kategoria: Informacje